Maratony górskie mają w sobie coś wyjątkowego. To nie tylko walka z dystansem i własnymi słabościami, ale także obcowanie z pięknem natury, które zapiera dech w piersiach. Tegoroczny 17. Maraton Beskidy był tego doskonałym przykładem, a zdobycie Skrzycznego – najwyższego szczytu Beskidu Śląskiego – stało się dla mnie niezapomnianym doświadczeniem.
Podejście na Skrzyczne to esencja tego, co kocham w górskich biegach: wymagający teren, zróżnicowane nachylenie, techniczne ścieżki, które nie wybaczają błędów, i nagroda w postaci zapierających dech w piersiach widoków. Każdy krok w górę to test wytrzymałości, a jednocześnie lekcja pokory wobec sił natury. Gmina Radziechowy-Wieprz i Gmina Lipowa przygotowały trasę, która zachwyca różnorodnością krajobrazów – od malowniczych dolin, przez gęste lasy, aż po majestatyczne panoramy, jakie roztaczają się ze szczytu Skrzycznego.
Każdy, kto choć raz próbował swoich sił na tej trasie, wie, że emocje na mecie są nie do opisania. Widok rozpościerający się z góry rekompensuje cały trud – zielone doliny, sielskie krajobrazy i poczucie, że zdobyłeś coś wielkiego.
Ale tegoroczny Maraton Beskidy to nie tylko zmagania na trasie. Organizacja była na najwyższym poziomie. Od świetnie oznaczonej trasy, przez punkty żywieniowe z uśmiechniętymi wolontariuszami, po ciepły posiłek na mecie – wszystko działało jak w zegarku. W szczególności zapadła mi w pamięć życzliwość mieszkańców, którzy dopingowali nas z sercem, dodając sił w chwilach zwątpienia.
Chciałbym z tego miejsca podziękować organizatorom, wolontariuszom i wszystkim, którzy przyczynili się do stworzenia tej wyjątkowej imprezy. Jesteście niezastąpieni!
A jeśli ktoś zastanawia się, czy warto wystartować w 2025 roku – odpowiedź brzmi: absolutnie tak! Maraton Beskidy to nie tylko wyzwanie, ale także niezapomniana przygoda i okazja, by poczuć magię Beskidów. Do zobaczenia na trasie!
Maratończyk































































